Kolejny dzień z kolei spędzałam pod warstwą grubej, białej kołdry w różowe serca. Od dwóch tygodni nie wychodziłam ze swojego pokoju; schudłam ponad trzy kilogramy, na widok jedzenia dostawałam mdłości i odsunęłam się od całej rodziny. Wszystkie konta na portalach społecznościowych zostały usunięte, a nowy telefon leżał rozładowany na białym parapecie. Całe dotychczasowe życie straciło sens. Zamiast piękna, ciekawości i szaleństwa, przysłonięta byłam żałobą, płaczem i żalem do całego świata. Wyjmując z paczki ostatniego czekoladowego papierosa, zignorowałam czujniki dymu i kolejne ostrzeżenie o raku płuc. W tamtej chwili każda rzecz przestawała mieć znaczenie. W czarnym męskim swetrze wyszłam na balkon, zawierając natychmiastową znajomość z dwunastostopniowym mrozem.
-Malina, mama przygotowała naleśniki z owocami. -wyrzucając niedopałek do popielniczki, zamknęłam za sobą drzwi balkonowe, układając dłonie na gorącym grzejniku. -Znowu paliłaś? -niespełna czteroletnia siostra spojrzała na mnie z przerażeniem.
-Uwielbiam, jak używasz tego zdrobienia. -pogładziłam ją po głowie, przyglądając się długim, jasnym włosom. -Przypominasz mi o nim, a mamie przekaż, że nie jestem głodna.
-Musisz coś zjeść, nie możesz umrzeć tak, jak Twój chłopak. -wtuliła się w moje zimne ciało. -Jesteś mi potrzebna. -wybiegła z pokoju, trzaskając drzwiami.
Chowając gniew do kieszeni, wyrwałam się z kąta. Ocierając z policzków zaschnięty tusz, ostatni raz wybrałam Twój numer, zapamiętując, że kolejny raz jesteś poza zasięgiem. Bez Ciebie nie czekały mnie pełne szczęścia chwile, ale za nic w świecie nie mogłam się poddać. Musiałam przejść wszystkie zakręty, pokazując ludziom, że pozbędę się całego strachu, który paraliżował mnie przy każdej słabszej chwili.
Dla Ciebie jestem w stanie pokonać przeciwności losu. Nic mnie więcej nie zatrzyma. Wracam do życia.
🌟
Wysłuchując kolejnych pretensji najlepszego przyjaciela, przyłożyłem woreczek z lodem do napuchniętych palców u lewej dłoni. Zeszyt od znienawidzonego przedmiotu leżał przygnieciony kolanem. Sobota, która przypominała o wspólnej nauce do matury, po dwóch tygodniach stawała się moim najgorszym dniem. Po jej śmierci nie potrafiłem wyciągnąć z szafki materiałów pomocnych do matury. Nawet ukochana siatkówka nie dawała mi sił do walki i potrzebnej wiary w siebie. Od czternastu dni nie chodziłem na treningi, w szkole przez siedem godzin wpatrywałem się w puste miejsce obok, a zimowa aura, jaka panowała w Gdańsku wpędzała w coraz większą depresję. Zakładając na siebie czyste ubrania, sięgnąłem z półki perfumy, których szukałem z nią przez cały dzień. Po wyjściu z galerii handlowej mogłem poczuć się jak konsultant największej na świecie firmy kosmetycznej.
-Jakubiszak, postanowiłem Cię odwiedzić przed treningem. -odwracając się, zobaczyłem kolegę z drużyny. -Brakuje nam najlepszego przyjmującego, fanki są zawiedzione Twoją nieobecnością.
-Nie było mnie długo, ale dzisiaj nie jedziesz sam na halę. -uśmiechnąłem się po raz pierwszy w nowym roku i wyjąłem z szafy torbę treningową.
-Nareszcie koszulka z numerem szóstym nie będzie samotna, zaczekam na zewnątrz. -zaśmiał się i wybiegł z mieszkania.
Założyłem na szyję naszyjnik z pojedynczą literą, która przypominała w każdej chwili o bliskim, damskim imieniu. Ostatni raz wybrałem numer telefonu, który bez względu na wszystko, pozostanie w mojej pamięci na zawsze. W dalszym ciągu łudziłem się, że usłyszę jej zachrypnięty głos. Wzruszając niechętnie ramionami, schowałem zziębnięte dłonie do kieszeni spranych spodni, kierując się w stronę samochodu z logiem klubu, któremu byłem wierny od długich lat.
Bądź ze mną zawsze, miejsce w Twoim ulubionym sektorze będzie czekało. Wracam ponownie do gry.
🌟
Wszyscy jednogłośnie twierdzili, że nie należy pamiętać większości dni w swoim życiu; nie warto ich rejestrować w swojej pamięci, bo każdy z nich jest identycznie monotonny. Często ludzie powtarzali, że nie powinnam się przywiązywać do drugiego człowieka, bo znika on tak samo szybko, jak kolejna doba. Nigdy nie słuchałam. Podczas takich rozmów byłam tylko ciałem, a moja dusza dawno przekraczała ścieżki wyobraźni. Tamtego dnia siedziałam na zielonej trawie, obok mnie znajdowały się utworzone z polnych kwiatów wianki, a portret małego Krzysia powoli zmierzał do zakończenia. Odchylając głowę do tyłu, zobaczyłam za sobą długie nogi i pomarańczową piłkę od koszykówki. Zasłaniając dekolt koszulą w kratę, spojrzałam na chłopaka, który usiadł obok mnie i wziął do dłoni cienkie kredki.
-Kolega się rozchorował, nie zagrasz z nami? -odezwał się, wpatrując się we mnie uważnie.
-Lubię grać, ale z osobami w moim zasięgu. -zaśmiałam się cicho. -Z tego, co widzę Wasza grupa nie nazywa się skrzaty.
-Spróbuj, nie będzie źle. -wyciągnął w moją stronę rękę, którą złapałam bez żadnego zawahania.
Tamte dni, tamte dialogi, tamte minuty pozostaną ze mną na zawsze. Moje ciało bez Ciebie nie będzie płonęło jak słońce, ale niczego nie żałuję. Byłeś najlepszym, co mogło mnie w życiu spotkać.
🌟
Stare boisko w północnej części miasta, które pamiętał mój pradziadek, pozostawiało w głowie najlepsze wspomnienia. Pojedyncze, drobne krople mżawki rozbijały się o beton, a Wasza rozgrywka została zakończona szybciej, niż każdy z Was się tego spodziewał. Układając się na ławce, wytarłem ręcznikiem lśniący na czole pot. Cienka koszulka przykleiła się cała do ciała, wywołując dreszcze. Nie marzyłem o żadnym przeziębieniu, ale tramwaj z numerem dwudziestym trzecim miał pojawić się na Starym Mieście za dokładnie trzydzieści pięć minut. Po założeniu bluzy, wsunęłam kaptur na mokre, gęste włosy. Zakładając na ramiona stary plecak, ujrzałem samotnie siedzącą na kocu nową znajomą, do której na samym początku bałem się podejść. Wydawała się spokojną, nieśmiałą osobą, ale obawiałem się tego, że to może być tylko pierwsze, mylące wrażenie. Podchodząc do niej, usłyszałem jak nuci pod nosem słowa zagranicznej piosenki.
-Wiem, że jesteś tuż za mną. -schowała blok techniczny do torby i podniosła się, narzucając na ramiona zrobiony własnoręcznie koc.
-Co ty robisz tutaj w taką pogodą? Niedawno miałaś zapalenie oskrzeli. -zdziwiłem się i podałem jej swoją kurtkę.
-Poszukuję dachu nad głową. -zobaczyłeś na jej ciele kilkanaście fioletowych siniaków.
-Co to ma znaczyć? -wskazałem na kolejne zadrapania i uniosłem do góry jej podbródek.
-Artyści często są atakowani przez złośliwych dziadów, którzy nie akceptują ich pasji. -wystraszona pobiegła w stronę przystanku autobusowego.
Będę Cię bronił. Będę Twoją bezpieczną przystanią. Będę Ci gwarantował szczęście. Moje zmysły bez Ciebie nie będą prosiły o więcej. Byłaś najlepszym, co mogło mnie w życiu spotkać.
🌠
Będzie trudno, ale krótko. Zapraszam za miesiąc!
Szymon, z okazji zbliżających się dziewiętnastych urodzin życzę Ci o wiele bardziej szczęśliwego życia.
pierwsza♥
OdpowiedzUsuńwielkie brawa dla Ciebie :)
Usuńkocham Twój styl pisania, kocham♥
Usuńcholerne kłamstwo, intryga, odbijająca się na życiu dwójki, kiedyś tak szczęśliwych ludzi. mam nadzieję, że niebawem odnajdą się a osoba, która tak namieszała w ich życiach, pożałuje.
ten miesiąc to będzie udręka, Karola, ale będę czekać mimo wszystko❣️❣️
Cierpienia w tym tak wiele, że podczas pisania moje emocje chcą skończyć z krawężnika.
UsuńMam nadzieję, że kolejna część będzie na samym początku przyszłego miesiąca.
No to dalej nie wyjaśnione, o co tu chodzi, kto umarł, a kto przeżył. Pytanie się nasuwa kolejne, czy serwujesz nam ich początki, czy właśnie od nowa się zakochują?
OdpowiedzUsuńTrochę się w tym poście pogubiłam, nie wiem czy o to chodziło, czy nie, ale przewidzieć nic nie przewidzę :)
Właśnie to jest celowy zabieg, aby wszystko było wielką zagadką. Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w kolejnej prowokacji, która już w marcu :)
UsuńPowiem tak, wciąż nie za wiele wiemy, domysłów całkiem sporo. A to powoduje, że jestem szalenie zaintrygowana tą historią. Bo nie wiem czy to wydarzenia z ich początków czy może jednak nie.
OdpowiedzUsuńPrzy prowokacjach nie będzie łatwo; nie dam Wam do przeczytania tekstu o pięknych oczach itp.
UsuńBędzie szalenie ciężko.
Czy to oznacza, że Malina i Szymon zostali oszukani, czy są to zupełnie dwie inne historie? Podoba mi się, że od samego początku serwujesz nam tajemnicze wątki. Czekam z niecierpliwością na marzec. Muszę przyznać, że wybrałaś śliczne zdjęcie. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńLil.
Na pytanie niestety Ci nie odpowiem, trzeba czekać.
UsuńPozdrawiam.
Melduję się!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę jestem niesamowicie nim oczarowana *.*
Kurczę, nadal niewiele wiemy, jakoś tak... strasznie dużo tutaj tajemnic i intryg. Co nie zmienia faktu, że mi się to podoba ^^ Jestem ciekawa, jak to się potoczy dalej, bo pewnie masz jeszcze wiele asów w rękawie.
Czekam niecierpliwie, weny!
Buziaki :**
Z każdym rozdziałem będzie mniej tajemnic. Asy są i czekają.
UsuńPozdrawiam.