Strony

wtorek, 2 maja 2017

prowokacja czwarta

Wyobrażacie sobie, że nagle wszyscy ludzie na świecie darzą się wzajemnie dobrocią i zapominają, czym może być zło? Gdyby mogło tak być, nie stałabym w zimne, czwartkowe popołudnie nad grobem mamy i siostry, wymieniając amarantowe róże na świeże. Powstrzymując łzy, kieruję się pustymi alejami w stronę czarnej bramy, na której wywieszane są kolejne klepsydry, oznajmiające że umierają również młodzi, którzy nie zasmakowali swojego życia w pełni. Spoglądając w stronę czarno-białej gazety, porywanej przez wiatr, uświadomiłam sobie, że oprócz dziadków nie mam nikogo bliskiego. Kogoś, z kim zmywałabym stos naczyń, rozmawiając przy tym najszczerzej, jak tylko było możliwe. Kogoś, kogo mogłabym pocałować o trzeciej w nocy, a rankiem móc przytulić i spojrzeć jemu w oczy. Kogoś, z kim całe popołudnie układałabym jasnoróżowe wieże, tworząc z nich zamki dla księżniczek. Zagryzając bladą wargę, wybiegłam z miejsca pełnego nostalgii. Siadając na mokrej od deszczu ławki, wsunęłam na puszyste włosy czerwone, bezprzewodowe słuchawki, pragnąc usłyszeć jego ochrypły głos, należący do mężczyzny, którego ciało mogło spoczywać niedaleko alei czternastej. Chowając do kieszeni kurtki prawie bezużyteczną MP3, nacisnęłam strzałkę w dół, oczekując godzinnego monologu.

-Szymon, nie daję sobie rady bez Ciebie. -szepnęłam, przyglądając się smutnym ludziom. -Zabierz mnie do siebie, bo ten świat nie ma już żadnego sensu.

🎇

Wyobrażacie sobie, że dorośli mężczyźni płaczą całą noc pod prysznicem? Może większość nuci discopolowe piosenki albo rozmyśla nad swoim imprezowym życiem, przypominając sobie słowa matki, która oczekuje z niecierpliwością pierwszego spotkania z przyszłą synową. Natomiast ja odrzucałem każdą myśl związaną ze zbliżającą się maturą albo rozpoczynającą się studniówką. Nie interesowały mnie zeszyty pełne powtórek albo uśmiechające się w moją stronę dziewczyny w kusych, kolorowych sukienkach. Opierając głowę o niebieskie płytki, czułem jak wargi zaczynają coraz szybciej drżeć. Uświadomiłem sobie, że ani rodzice, ani przyjaciele nigdy nie zastąpią mi mojej pierwszej miłości. Tragiczna śmierć dziewiętnastolatki sprawiła, że nie mogłem zasypiać, jeść, oddychanie sprawiało wielką trudność, a łzy połykałem przy każdej, samotnej nocy. Inni na moim miejscu pewnie stwierdziliby, że trzeba iść dalej z podniesioną głową, nie załamując się przy prostych czynnościach. Owijając biodra bawełnianym, spranym ręcznikiem, usiadłem na brzegu wanny, wycierając palcem pojedyncze kropelki wody. Wyjmując z brudnych spodni, splątane słuchawki, marzyłem tylko o jednym. Chciałem usłyszeć jej spokojny głos i poczuć się, jakby była blisko, tuląc mnie do drobnego ciała. Głos blondynki sprawiał, że mogłem być znowu radosnym dzieckiem, bez żadnych trosk, z mdlącym, twardym i cukrowym lizakiem na długim patyczku.


-Martyna, ja już nie chcę dłużej cierpieć. -szepnąłem, osuwając się na podłogę. -Daj mi znak, co mam robić dalej, bo jest gorzej, niż myślałem.
  

🎇

Kochanie, wiesz kto jest potrzebny do szczęścia ponad dwumetrowemu siatkarzowi? Jeszcze dwa lata temu wzruszyłbym niepewnie ramionami, ignorując owe pytanie. Teraz śmiało mogę udzielić odpowiedzi i znajdzie się w niej Twoje imię, a także nazwisko. Siedzę teraz na pustym boisku, czekam na kumpli z drużyny i trenera, ale dają mi coraz więcej czasu na samotne gadanie do dyktafonu. Mogę przyrzec z ręką na sercu, że pewnie znowu pomyliłem godziny i będziesz musiała słuchać mnie przez dobrą godzinę, chociaż zawsze możesz wyrzucić to nagranie do kosza, Malina. -chrząka cicho i słyszę jego miarowy oddech. Za niecałe dwa miesiące moja przyszła żona skończy dziewiętnaście lat i w tym roku zrobię coś szalonego. Coś, co zapamiętasz do końca swojego życia i kiedy będę starym dziadkiem, będziesz mi to wypominała przy każdej, możliwej okazji. -śmieje się i odbija kilka razy piłkę. Ostatni raz nagrywam to na sali gimnastycznej. Mam wrażenie, że za chwilę te bezsensowne zdania usłyszy większość znajomych mi ludzi, skarbie. -idzie w stronę trybun i rozkłada jedno z krzeseł. Martyna, jeżeli jeszcze tego słuchasz, to musisz mi obiecać, że nigdy się nie zmienisz i po zdanej maturze, zamieszkamy razem. Tak, mam na myśli tę kawalerkę, którą otrzymałem na osiemnaste urodziny. Wiem, że to tylko sypialnia, mała kuchnia i łazienka, ale czego więcej nam potrzeba? Uważam, że najważniejsze to być razem i nie odkładać tej przeprowadzki na później. Obiecuję, że będę najlepszym współlokatorem na świecie, nigdzie lepszego nie znajdziesz. Chciałbym jeszcze wspomnieć na koniec, że nie lubię dzielić się kołdrą i wczoraj zakupiłem specjalny komplet dla Ciebie. Przyszła pani Jakubiszak, zapraszam w moje skromne progi. Kocham Cię.


🎇


Chodząc jeszcze do przedszkola, zastanawiałam się, czym naprawdę może być miłość. Po kłótniach rodziców, nie marzyłam o kimś, kto mnie pokocha i kupi mi najładniejszy z możliwych pierścionków. Teraz przyznaję przed samą sobą, że tylko ty jesteś w stanie zawrócić mi w głowie i wywołać "burzę" motylków w brzuchu. Przyjmujący Lotosu Trefla Gdańsk zabiera mi ostatnie bicie serca, a później w nocy nie mogę przez Ciebie zasnąć. Nie potrafię z dwóch powodów. Po pierwsze obok leży ulubiony, różowy miś, a po drugie lubię, kiedy składasz pocałunki na mojej twarzy, przykrywając mnie kolejnym kocem, którego autorką jest Twoja mama. Siedzę teraz na dodatkowych zajęciach z plastyki i czekam na chłopaka z pierwszej B, któremu pomagam rozwijać jego ukryty talent. Spóźnia się kolejny raz z rzędu, ale zawsze mu wybaczam, bo nauczyłeś mnie cierpliwości, kochanie. Gdyby nie ty, miałabym jedynie cztery powody do szczęścia. Obecnie mam tyle, co pięć palców u jednej dłoni, wybiorę tą prawą, na której kiedyś pojawi się srebrna obrączka z Twoim imieniem, Szymon. -słyszę jej radosny uśmiech i dobiegającą w tle muzykę. Oprócz wysokiego siatkarza, jest gorąca czekolada. -mruknęła głośno. Moja młodsza siostra i krótkie wiersze o miłości, rzucane w głąb szuflady, które zawsze musisz czytać. -przez dłuższą chwilę milczy, a ciszę zastępują informacje z radiowęzła. Mój jedyny misiaczku, muszę Ci przekazać dobrą nowinę. Od sezonu wakacyjnego kolejny raz będę pracowała z Tobą w kinie, cieszysz się, prawda? Teraz ja będę podjadała solony popcorn i kwaśne żelki, a Ty będziesz sprzedawał bilety i chociaż raz w tygodniu zabierzesz mnie i Zuzię na film animowany. Nie będziesz żałował. Inaczej zamienię się z Tobą stanowiskami. Kocham Cię.



🎇



spokojnie, jeszcze się nie rozstajemy
epilogi pojawią się wkrótce jedynie na dwóch opowiadaniach
muszę ich wyleczyć i dać im poczucie bezpieczeństwa
jeszcze trochę wydarzeń przed nimi.
K.