Wychodząc z ostatniej ustnej matury, wyrzucam do kosza pogniecione repetytorium, nad którym spędziłam ostatnie dwie noce. Codzienne powtarzanie przerobionego materiału sprawiło, że mogłabym swobodnie wybrać uczelnię, której klimat spodobał się po krótkiej chwili pobytu w pierwszą sobotę kwietnia. Zakładając za ucho niesforne końcówki włosów, zdejmuję z siebie czarny żakiet i długą sukienkę w miejskiej toalecie. Przebierając się w podarte szorty, flanelową koszulę w fioletową kratę, uśmiecham się na widok swojego odbicia w lustrze, wyjmując z torby niewielki bilet na rockowy koncert. Od tragicznych wydarzeń minęło zaledwie kilkanaście tygodni, ale nie chciałam przestać korzystać z życia w pełni. Próbuję uczyć się na nowo, wprowadzając do codzienności podstawowe zmiany. Przestałam płakać po kątach, a swój smutek zaczęłam zastępować szerokim uśmiechem. Zakładając na stopy rolki i ostatni raz sprawdzając zapięcia wszystkich ochraniaczy, ruszam w stronę Starego Miasta, aby pokazać światu, że tamtej płaczącej dziewczyny już nie ma. Zajmuję miejsce na drewnianej, świeżo pomalowanej ławce i zaczynam odsłuchiwać ostatnie nagranie, aby na zawsze pożegnać się z miłością swojego życia.
-Szymon, nie jestem gotowa na odwiedziny Twoich rodziców, bo nie wytrzymałabym tego, ale jeżeli tylko mnie słyszysz to pamiętaj, że bardzo Cię kocham. -zwiększam głośność, oczekując jego głosu.
🎇
Niewyspany z trudem rozwiązuję ostatnie zadania na arkuszu maturalnym. Przecierając ostatni raz oczy, spoglądam w stronę pustej ławki z czterdziestym czwartym numerem i kiwam niepewnie głową. Gdyby nowy pracownik nie dostał starych danych klasy trzeciej C nie wiedziałbym, gdzie by siedziała. Wykonując początek obliczeń przypominam sobie dzień, w którym na czas robiłem podobne zadanie, powodując radość w jej oczach, kiedy pomyliłem się tylko raz i zyskała dwa punkty więcej na próbnej maturze, załamując mnie przy tym, że osiemdziesiąt pięć procent to nie jest wymarzony wynik. Wychodząc zadowolony, zdejmuję granatową marynarkę szytą na miarą u znajomego krawca i rozwiązując czerwony krawat, sięgam sportową torbę z szafki. Na samą myśl o krótkich spodenkach i podkoszulku cieszę się jak dziecko, które zostaje pozbawione śliniaka. Odbijając zniszczoną piłkę do kosza, siadam na ławce obok starszej kobiety, która częstuje mnie jagodowymi, musującymi cukierkami. Zapominam, że rodzice uczyli mnie o tym, aby nie brać niczego od obcych ludzi, ale jej czułe spojrzenie powoduje, że mam pewność o jej dobroci. Jestem przekonany, że udzieliłaby nam nawet błogosławieństwa tuż przed ślubem, który miałby odbyć się za chwilę.
-Martyna, nadal odnoszę wrażenie, że Twoja śmierć jest tylko fikcją i będę w to wierzył aż do ostatniej chwili mojego życia. -uruchamiam ostatnie nagranie, wsłuchując się w Twój cichy głos, spowodowany bólem gardła.
🎇
Kochanie, nadal nie mogę zapomnieć naszej jedynej kłótni. Pamiętasz jej powód? Krzyczałaś na mnie przez blisko godzinę, że jestem za wysoki, musisz chodzić w szpilkach, aby sięgać mi zaledwie do ramienia i nie umiesz w nich biegać, a ja robię zbyt wielkie kroki. Pamiętaj, że podobasz mi się taka, jaka jesteś, bo za to kocham Cię najbardziej, za tą naturalność, której nie chowasz przed innymi. Dla mnie możesz chodzić w swoich ulubionych sandałkach z tymi zabawnymi pomponami. To ty masz być szczęśliwa, bo ja jestem już od dawna, kiedy to Ty stoisz przy moim boku z makijażem lub bez niego, w mojej bluzie lub w samej piżamie. Kiedy poznałem całą prawdę, okazało się, że nie mam zwykłej dziewczyny, bo stałaś się w moich oczach bohaterką. Wytrzymałaś tyle, że kiedy śpisz u mnie kilka razy w tygodniu nie mogę się napatrzeć na Twoją spokojną twarz i mam ochotę płakać, że po takiej ilości przemocy domowej nie męczą Cię koszmary. Lubię ten moment, kiedy stawiasz dwa białe kubki na stole i czekasz cierpliwie, kiedy skończę grać i odłożę słuchawki na bok. Uwielbiam, kiedy zamykasz za mną drzwi i widzę, że niczego się nie boisz. Gdy jesteś u mnie, moi rodzice mają wrażenie, że mają też córkę, którą kochają całym sercem. Najbardziej jednak rozśmiesza mnie moja mama, która po prawie każdej Twojej wizycie przeprowadza ze mną szczerą rozmowę i błaga, abyśmy pamiętali o tym, że mamy zaledwie osiemnaście lat i nie jesteśmy gotowi na dziecko. Masz teraz rozwiązanie jej częstych odwiedzin w moim pokoju i uchylonych drzwi. Wszystkiego Najlepszego moja kobieto, mam nadzieję, że zdejmując swój beżowy płaszcz zobaczę na Tobie ten piękny, czerwony sweter, przy którego zakupie miałem największy dylemat w swoim życiu. Tak w tajemnicy powiem Ci, że mam na sobie ten Twój ulubiony sweter i znowu zaśniesz na moich kolanach opatulona w nim po sam nos.
Zasmucona wracam do wysłuchania ostatniego zdania. Nie potrafię się pogodzić, że nigdy więcej nie usłyszę od niego nic więcej. Naciągając na rozpuszczone włosy czapkę z daszkiem w paski, podnoszę się, ruszając szybko przed siebie, próbując utrzymać przy zakrętach równowagę. Obracając się przy ławce, na której siedzi wysoki chłopak, potykam się o kamień i nie zważając na to, że upadnę jak długa, przyglądam się jego znajomej twarzy.
-Szymon?
🎇
Kochanie, nie potrafię przypomnieć sobie naszej kłótni, po której mogliśmy być na siebie śmiertelnie obrażeni. Jedynie w listopadzie zmusiłam Cię do zgolenia wąsów, które postanawiałeś zapuszczać po badaniach. Nigdy tego nie powtarzaj, bo ja wolę takiego Szymona, jakiego mam na co dzień albo możesz podjąć to samo ryzyko, ale ja zacznę do Ciebie mówić Szymek lub Szymuś, a tego nie lubisz. Przy Tobie nareszcie wiem, jak wygląda życie na sto procent, a nie jedynie na pięć. Przy Tobie zaczęło się wiele zmieniać, zaczęłam spostrzegać, co jest dla mnie najważniejsze i z czego jestem w stanie zrezygnować. Nauczyłeś mnie, że wcale nie muszę pić każdego ranka słodkiej kawy ani wrzucać do szafy ubrań, przez które słyszę krytykę. Uświadomiłeś mnie, że warto być tylko sobą i nie wzorować się na nikim ze szkoły albo na kimś, dla kogo liczy się tylko kariera i ilość wpisów wyssanych z palca. Jesteś moją dobrą stronę medalu, do której mogę się przytulić i czuć ciepły oddech na zziębniętym ciele, gdzie najczęściej znajdują się denerwujące mnie ciarki. Za chwilę wstaję z łóżka i idę do Ciebie, bo skusiłam się na to spaghetti z domowym sosem, które właśnie przygotowujesz. To nie wiarygodne, że jesteś jedynym człowiekiem, zmieniającym mój świat na lepszy, dziękuję Ci za to z całego serca, należące jedynie do Ciebie. Wierzę w to, że nasza miłość będzie w stanie przetrwać wszystko, a po zdanej maturze mieszkając w Twojej kawalerce będę najszczęśliwsza, zasypiając przy boku najzdolniejszego siatkarza w klubie, znajdującym się nad polskim morze, które uwielbiam za szum fal o wschodzie słońca. Pamiętaj, że jak już będziemy na studiach to zakładamy studygram'a. Biegnę do sklepu po truskawki i lody, będzie deser, będą kalorie, ale najważniejsze, że będziesz Ty, bo bez Ciebie to się nic dla mnie nie liczy, nawet Spidermen'a nie lubię oglądać, a z Tobą mogłabym to robić nawet kilka razy w miesiącu.
Zgniatam kartkę, na której zapisywałem wszystkie poprawnie zaznaczone i zapisane odpowiedzi. Jeżeli wszystko się sprawdzi będę przyszłym studentem, który bez problemu dostanie się na kierunek studiów , o którym marzyłem od trzeciej klasy gimnazjum. Żegnając starszą panią, wkładam do torby piłkę i gdybym się podniósł przewróciłbym się na dziewczynę, która nagle straciła równowagę. Łapiąc ją za wychudzone, delikatnie opalone ramię, spoglądam w znajome oczy i z trudem zaczynam rozumieć rzeczywistość.
-Martyna?
zostawiam specjalnie dla Was otwarte zakończenie
możecie sami ułożyć sobie ich dalszą historię, spotkali się!
przy okazji epilogu informuję, że za równy tydzień startuje nowość, zapraszam serdecznie